niedziela, 30 listopada 2014

Piękno to bycie najlepszą możliwą wersją siebie

Czy zastanawiałyście się kiedyś nad pojęciem piękna?

Czy czujecie się piękne na zewnątrz..i wewnątrz?
I czy macie pojęcie o tym, od czego to zależy?

Przyznam szczerze, że choć jestem kosmetologiem, czyli 'specjalistą od piękna', sama się głębiej nad tym nie zastanawiałam.. aż do pewnego momentu.

Kobieta to istota, która lubi czuć, że ma wszystko pod kontrolą. Dom, rodzinę, pracę, zakupy..i wiele, wiele innych rzeczy. Ciężko w tym wszystkim znaleźć czas dla siebie.

I tu jest pierwsza tajemnica. Każdego dnia da się znaleźć czas dla siebie. To nie musi być godzina, to może być kwadrans. Kwadrans tylko ze sobą. 
Ja wtedy zamykam się w moim królestwie, czyli w łazience, napełniam wannę wodą z ulubionym zapachowym płynem do kąpieli i zaświecam swoje ukochane zapachowe świeczki. Dopieszczam kosmetycznie swoje ciało i twarz, i jest to niezmiernie miłe uczucie, które trwa krótką chwilę, ale sprawia, że wracam do spraw codziennych odmieniona i z nową energią.

Cały ten rytuał również ma swoją tajemnicę, ale o tym póżniej.

Dla mnie piękno jest wtedy, gdy czujesz się piękna.
Nieważne co myślą o mnie inni.
Ważne, że jestem pewna, że podkreśliłam wszystkie swoje atuty, zadbałam o siebie i poczułam się dzięki temu wyjątkowo.
Wystarczy wtedy spojrzeć wtedy na moją promienną twarz, która uśmiecha się każdym milimetrem.
Piękno to dla mnie wewnętrzna radość, którą dzielę się z innymi ludźmi.
To wdzięczność za wszystko, co mam, to miłość do życia i przede wszystkim- miłość do samej siebie. Czysta, szczera i nie egoistyczna.
A jeśli już kocham, to dbam i szanuję.

Parę dni temu zostałam poproszona o wykonanie makijażu na wernisażu Mary Kay. Zgodziłam się chętnie, bo wizaż to jedna z najlepszych i najradośniejszych dla mnie elementów mojej pracy. Kosmetyków Mary Kay nie znałam wcześniej, jedynie ze słyszenia.
Noi tak oto trafiłam na spotkanie, które coś we mnie zmieniło.. ;)
Na makijaż czasu niestety brakło, ale za to poznałam kosmetyki, które mnie uwiodły. To nie było zwykłe spotkanie konsultantek z klientkami, którym trzeba wepchać swój produkt.
To było przyjemne półtorej godziny, które miało uświadomić każdej kobiecie, że jest piękna i ważna. Podczas wernisażu miałam okazję poznać markę na własnej skórze. I cóż... Do Mary Kay nie trzeba było mnie przekonywać- bo tutaj produkt broni się sam :)

Ten oto zestaw mam w swoim posiadaniu i teraz każdego dnia odbywam jak zwykle rano i wieczorem ten sam rytuał, co wcześniej, lecz teraz.. jakoś tak pełniej i piękniej.
Moja skóra czuje się wyjątkowo, bo jest dopieszczona jak nigdy dotąd.
Nigdy żadne produkty do pielęgnacji twarzy nie spełniały tak dobrze swojej funkcji i nie dawały mi tyle radochy!

No cóż... mam kosmetycznego bzika - i kocham to, co zawodowo robię!
I uwielbiam zarażać tą radością inne kobiety :))))))))))

Pięknego tygodnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz