niedziela, 7 grudnia 2014

Oko za oko, ząb za ząb

Często słyszymy, że nie powinno się postępować wg Kodeksu Hammurabiego. Że należy  nadstawiać lewy policzek, jeśli ktoś uderzy Cię w prawy. I taka niby powinna być filozofia życia każdego człowieka.

Jestem wierząca, praktykująca, uważam się za całkiem dobrego człowieka, ale co jak co- z tym się nie zgodzę nigdy.
Postawa, którą nam proponują- prowadzi do frustracji, niskiego poczucia własnej wartości i braku szacunku do siebie. 

Oko za oko, ząb za ząb jest obecne na co dzień wśród nas wszystkich. I bardzo dobrze. I każdy z nas powinien się zastanowić nad zachowaniem człowieka obok nas, bo być może wynika z naszych błędów.

Człowieku, nie dziw się, że Twój przyjaciel Ci nie ufa i jest z Tobą nieszczery, jeśli obmawiasz go za plecami i nie dajesz mu z siebie nic dobrego.
Twój fałsz widocznie go utwierdził w przekonaniu, że lepiej trzymać się od Ciebie z daleka.

Mężu, nie dziw się, że żona Cię zdradza, jeśli od kilku lat ją odrzucasz i dzięki Tobie czuje sie nieatrakcyjna i asexualna.
Jeśli Ty tego nie zrobiłeś to znalazł się ktoś inny, kto ją docenił i sprawił, że znów czuje się wartościowa i piękna.


Żono, nie miej za złe mężowi, że znalazł sobie kochankę, jeśli nie dzielisz z nim łoża małżeńskiego i pomimo jego starań, permamentnie mówisz mu NIE.
Jeśli nie dostajesz czegoś w domu, szukasz tego poza nim.

Człowieku, nie dziw się, że bliska Ci osoba nagle się od Ciebie oddala, przestaje Ciebie potrzebować i staje się samowystarczalna- jeśli dotychczas  nie robiłeś nic by poczuła, że jest dla Ciebie ważna- musiała nauczyć się żyć dla siebie by już nie pozwolić się ranić.
Człowiek często zabija w sobie potrzeby i uczucia względem drugiego człowieka, który sprawia ból, jeśli tylko się trochę otworzy przed nim serce.

Matko- nie dziw się, że Twoje dziecko odwraca się od Ciebie, jeśli jedyne co mu dałaś  to życie ale usłane kolcami.
Sama nie nauczyłaś go miłości, troski i poświęcenia.


Ojcze, nie dziw się, że Twój syn nie chce mieć z Tobą nic do czynienia, jeśli poza nazwiskiem nie dałeś mu nic z siebie i nie czuł się kochany.
Jaki przykład mu dałeś, takiego teraz go przed sobą masz.

Córko, nie licz na to, że rodzice przyjmą Cię do siebie po raz kolejny, jeśli wciąż łamiesz im serce i nie pozwalasz im żyć w spokoju.
Muszę w końcu powiedzieć Ci 'Nie' byś nauczyła się żyć i dorosła bez nich.


Szefie, nie dziw się, że Twój pracownik przestał kochać swoją pracę i nie jest tak wydajny jak kiedyś, jeśli nie dajesz mu żadnej motywacji ani wdzięczności w podziękowaniu za poświęcone ci lata.
Każdy ma swoje granice i nie będzie spokojnie patrzył na to jak dzięki niemu zbierasz laury, a on siedzi w kącie niedoceniony.

Pracowniku, nie dziw się, że zarabiasz tak mało, jeśli nie dajesz z siebie tyle na ile cię stać.
Zmień postępowanie, okaż szacunek i staranie, a może wtedy Twój los się odmieni.


Człowieku, popatrz na siebie, nim ocenisz i wyciągniesz wnioski, że ktoś jest dla Ciebie okrutny i niesprawiedliwy. Może to Ty popełniasz błąd. Może to Ty nie usłyszałeś czyjegoś krzyku i bólu, którego doświadczył dzięki Tobie.

Jedyne w co wierzę to.. że wszystko wraca.
I dobre
i złe.



czwartek, 4 grudnia 2014

Złoty środek

Kiedyś uważałam, że miłość to zatracanie siebie w drugiej osobie.
Rezygnacja z własnych aspiracji, marzeń, ze swojego czasu.
Oddanie swojego 'ja' na rzecz drugiej osoby i szczęścia w związku.

A później zmądrzałam.. ;-)

W efekcie nie miałam ochoty już na żadne inne związki, bo nie chciałam już nigdy rozstawać się ze sobą samą. Długo byłam sama.

I myślę, że to jest przyczyną tego, że mnóstwo ludzi wybiera teraz życie solo- nie w samotności, bo jeśli jest się szczęśliwym ze sobą, to nie jest to samotność.
Solo. Czyli ja sam ze sobą. Mój cyrk. Moje zabawki. Moje mieszkanie. Mój bałagan. Mój porządek, którego nie zniszczysz. Mój wolny czas. Moje wybryki, kaprysy i wyskoki. Nie jestem od nikogo zależna. Nie jestem nic nikomu winna. Nie jestem za nikogo odpowiedzialna. Robię to, na co mam ochotę.
Czasem jednak ogarnia mnie cholerny smutek, nieskończone dno samotności, które doskwiera mi okrutnie. Brak mi prawdziwego, troskliwego dotyku. Brak mi czułości i seksu z miłości.
Ale uciekam, gdy pojawia się na to szansa, bo bardziej cenne jest mi moje 'ja' niż miłość, za którą tęsknię.
Bo gdy się zaangażuję, będę taka jak ona..

Jesteś moim całym światem, bez Ciebie nie istnieję. Odwołam spotkanie z przyjaciółką, pilates, jogę, basen, skoro Ty masz wolny wieczór. Przestanę chodzić na babskie wieczory, jeśli jesteś zazdrosny. Masz ochotę na sushi? Oczywiście, że się nauczę go zrobić, nieważne że nie znoszę gotować. Właściwie od dawna nie czytałam książek i nie byłam na zajęciach tańca, które uwielbiałam, bo nie mam czasu, ale nieważne, kocham go spędzać z Tobą. Zrezygnuję z pracy, bo nie podoba Ci się, że na co dzień obcuję w biurze z tyloma mężczyznami. Zarabiam nieźle, ale trudno, poszukam czegoś innego, byleby Ci dogodzić.
Mija rok, dwa. Dlaczego nie słuchasz gdy do Ciebie mówię? Dlaczego spóźniłeś się na spotkanie? Dlaczego mnie ciągle krytykujesz? Dlaczego krzyczysz na mnie przy znajomych? Dlaczego wychodzisz z kolegami? Przecież ja Cię kocham i nie chcę zostać w domu sama. Znów idziesz na trening? Jestem taka nieważna dla Ciebie! Już mnie nie potrzebujesz! Wolisz spędzać czas inaczej! Boże, moje życie straciło sens.

Została sama i nie ma do kogo buzi otworzyć, bo przecież porzuciła przyjaciół dla niego.

Solo właśnie tego się boi. Zatracenia i samotności w związku. A ta boli bardziej..;) Duuużo bardziej!

Złoty środek w tej sytuacji to związek, w którym łączą się dwa światy, ale małym elementem. Reszta okręgu pozostaje Twoja, nienaruszona. Masz swoich przyjaciół, a on swoich, ale macie również wspólnych. Masz swoją pasję i przez to wydajesz się mu ciągle atrakcyjna. Pracujesz zawodowo, robisz karierę, dzięki czemu czujesz sie niezależna. Wiesz, że możesz liczyć przede wszystkim na siebie, radzisz sobie doskonale, ale masz tą słodką świadomość, że On jest obok i że razem tworzycie coś wspaniałego, czego nie chciałabyś stracić. Starasz się, dajesz Mu wiele z siebie, ale tyle samo również bierzesz. Równowaga zostaje zachowana.

Czy to jest takie trudne?
Może zamiast wciąż oczekiwać i nabierać poczucia własnej wartości poprzez wpatrywanie się woczy ukochanego- zacznijmy od zmiany siebie i swojej wizji związku?
Może najpierw pokochajmy same siebie, a dopiero potem pozwólmy się kochać innym..
Może najpierw zaufajmy sobie i polubmy bycie z samymi sobą, może nie rezygnujmy w związkach z siebie tak łatwo.. Wtedy solo przestanie nam doskwierać.
Wtedy zatracanie siebie w drugiej osobie ograniczymy tylko do pewnych aktów.. ;)

niedziela, 30 listopada 2014

Piękno to bycie najlepszą możliwą wersją siebie

Czy zastanawiałyście się kiedyś nad pojęciem piękna?

Czy czujecie się piękne na zewnątrz..i wewnątrz?
I czy macie pojęcie o tym, od czego to zależy?

Przyznam szczerze, że choć jestem kosmetologiem, czyli 'specjalistą od piękna', sama się głębiej nad tym nie zastanawiałam.. aż do pewnego momentu.

Kobieta to istota, która lubi czuć, że ma wszystko pod kontrolą. Dom, rodzinę, pracę, zakupy..i wiele, wiele innych rzeczy. Ciężko w tym wszystkim znaleźć czas dla siebie.

I tu jest pierwsza tajemnica. Każdego dnia da się znaleźć czas dla siebie. To nie musi być godzina, to może być kwadrans. Kwadrans tylko ze sobą. 
Ja wtedy zamykam się w moim królestwie, czyli w łazience, napełniam wannę wodą z ulubionym zapachowym płynem do kąpieli i zaświecam swoje ukochane zapachowe świeczki. Dopieszczam kosmetycznie swoje ciało i twarz, i jest to niezmiernie miłe uczucie, które trwa krótką chwilę, ale sprawia, że wracam do spraw codziennych odmieniona i z nową energią.

Cały ten rytuał również ma swoją tajemnicę, ale o tym póżniej.

Dla mnie piękno jest wtedy, gdy czujesz się piękna.
Nieważne co myślą o mnie inni.
Ważne, że jestem pewna, że podkreśliłam wszystkie swoje atuty, zadbałam o siebie i poczułam się dzięki temu wyjątkowo.
Wystarczy wtedy spojrzeć wtedy na moją promienną twarz, która uśmiecha się każdym milimetrem.
Piękno to dla mnie wewnętrzna radość, którą dzielę się z innymi ludźmi.
To wdzięczność za wszystko, co mam, to miłość do życia i przede wszystkim- miłość do samej siebie. Czysta, szczera i nie egoistyczna.
A jeśli już kocham, to dbam i szanuję.

Parę dni temu zostałam poproszona o wykonanie makijażu na wernisażu Mary Kay. Zgodziłam się chętnie, bo wizaż to jedna z najlepszych i najradośniejszych dla mnie elementów mojej pracy. Kosmetyków Mary Kay nie znałam wcześniej, jedynie ze słyszenia.
Noi tak oto trafiłam na spotkanie, które coś we mnie zmieniło.. ;)
Na makijaż czasu niestety brakło, ale za to poznałam kosmetyki, które mnie uwiodły. To nie było zwykłe spotkanie konsultantek z klientkami, którym trzeba wepchać swój produkt.
To było przyjemne półtorej godziny, które miało uświadomić każdej kobiecie, że jest piękna i ważna. Podczas wernisażu miałam okazję poznać markę na własnej skórze. I cóż... Do Mary Kay nie trzeba było mnie przekonywać- bo tutaj produkt broni się sam :)

Ten oto zestaw mam w swoim posiadaniu i teraz każdego dnia odbywam jak zwykle rano i wieczorem ten sam rytuał, co wcześniej, lecz teraz.. jakoś tak pełniej i piękniej.
Moja skóra czuje się wyjątkowo, bo jest dopieszczona jak nigdy dotąd.
Nigdy żadne produkty do pielęgnacji twarzy nie spełniały tak dobrze swojej funkcji i nie dawały mi tyle radochy!

No cóż... mam kosmetycznego bzika - i kocham to, co zawodowo robię!
I uwielbiam zarażać tą radością inne kobiety :))))))))))

Pięknego tygodnia!

niedziela, 16 listopada 2014

Szczęśliwy smutek

Czasem w sercach pojawia się to przedziwne uczucie, które wzajemnie się wyklucza.
Mieszanina dwóch przeciwnych emocji..
szczęścia i smutku
wzruszenia i rozpaczy
uśmiechu i łez
słońca i burzy

a więc

szczęśliwy smutek
wzruszenie tak głębokie że aż rozpaczliwe
uśmiech przez łzy
i tęcza

C'est un SOS, je suis touchée je suis à terre
Entends-tu ma détresse, y'a t-il quelqu'un ?
Je sens que je me perds

To jest SOS, wzywam pomocy
jestem wzruszona, istnieję
 Usłysz mój niepokój.. czy ktoś tam jest?
 Czuję, że tracę siebie..

Oglądaliście klip do piosenki Indili- S.O.S.?


Myślę, że niejednego poruszy ona do łez.
To właśnie te dziwne emocje pojawiają się we mnie, gdy słyszę ten utwór.

Złamane serca krzyczące o pomoc
Zagubione dusze, które są samotne
Ludzie, dla których nie ma już ratunku
których reszta omija i stara się nie widzieć
Stracone marzenia młodych ludzi, którym świat odebrał coś cennego
Szczęśliwy smutek przyszłej ale samotnej matki

i jedna młoda kobieta, która wysyła nadzieję do wszystkich ludzi wolających o pomoc

To jest dla mnie klip z przesłaniem.
Bardzo mocnym i wyraźnym przesłaniem.
Każdy z nas czuje się czasem samotny, smutny, nieszczęśliwy..
Każdemu zdarza się chwila, w której czuje, że świat zabiera to co najcenniejsze
nie daje tego czego pragniemy
i chcemy krzyczeć o pomoc
lecz nie ma nikogo kto by nas usłyszał

Często jest to niemy krzyk, czyż nie?
Milczenie, uśmiech, spokój, równowaga
Uczucia maski
które kryją ocean łez i rozpaczy

Nie jesteś sam
Gdzieś na świecie zawsze jest osoba, która spędza samotnie właśnie tę chwilę
Spogląda przez okna i poszukuje nadziei
Dopatruje się jej w płomieniu świecy

Gdzieś na świecie w tej chwili jest osoba
która potrzebuje Twojej pomocy
Twojego otwartego serca i ciepłej dłoni


Nie bądźmy obojętni i ślepi na ludzi, którzy są dookoła nas
Otwórzmy oczy
podzielmy się iskierką miłości 
i uratujmy komuś radość życia..


wtorek, 11 listopada 2014

Po prostu plener ślubny ;)

Dostałam dziś świeżą porcję przepięknych zdjęć z naszego pleneru ślubnego w Ogrodzieńcu od Joanny Pieczary :)
Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania! Dziękujemy Asia, jesteś wielka ;*

Oto i niektóre one..










































piątek, 7 listopada 2014

Decision, decision..

Z dedykację dla tych, którzy tkwią w szarym, martwym punkcie i nie potrafią ruszyć z miejsca.


 
Zegar tyka równomiernie zupełnie odwrotnie niż moje niespokojne serce.
Myśli kłębią się jak czarne chmury i za nic w świecie nie mają zamiaru przystanąć i rozpłynąć się, siejąc spokój.
A więc miałam pisać o czymś innym, co mi do głowy przyszło kilka dni temu, ale temat ten jednak pozostawię na inną okazję.

Decyzje. Każdy w swoim życiu je podejmuje. Każdego dnia spotykają nas maleńkie decyzje, które są proste i nie niosą większego ryzyka. Co jakiś czas natykamy się na te większe, trudniejsze. 

Znam ludzi, którzy nie potrafią podejmować żadnych decyzji, nie lubią zmian i wolą całe życie godzić się na to, co mają i co ich spotyka, niż sięgnąć po coś lepszego i zmienić kierunek swojej podróży. Znam tych ludzi aż zanadto dobrze, bo mam ich bardzo wielu- bardzo blisko siebie. Człowiek przesiąka ludźmi, z którymi spędza mnóstwo czasu. 

Bierność. Bezradność. Brak odwagi, czyli tchórzostwo. Brak wiary w siebie i w to, że się uda. Widzisz daleko cel, widzisz, że może być lepiej, ale droga którą musisz przebyć, przeraża cię. Odbiera siły. Zatrzymuje. 
Przystajesz na chwilę, a zatrzymujesz się tu na pół życia, a może i więcej. I wegetujesz sobie zadowalając się ochłapami, nudnymi rzeczami, bezwartościowymi chwilami, które nie wzbogacają cię ani troszeczkę. Przyzwyczajasz się i wmawiasz sobie, że tak ma być. 

Jeśli istnieje w tobie ambicja i jakaś resztka miłości do samego siebie- to zaczniesz tonąć, gwarantuje ci to. 

Jeśli masz szczęście- spotkasz na swojej drodze ludzi, którzy pokażą Ci, że może być inaczej. Ja mam.

To będzie boleć. Uświadomisz sobie swoje położenie, poczujesz doskonały smak krótkiej lepszej chwili, a później.. wkurzysz się. Stwierdzisz, że jesteś skazany na gorsze. Że życie jest niesprawiedliwe i że masz ciągle pod górkę. Że niewarto nic z tym zrobić, bo i tak ci się nie uda. Cóż. Powodzenia w takim razie.

Z mojego osobistego doświadczenia.. Już trochę temu poczułam, że pewne elementy mojej życiowej układanki są bardzo kiepskie i słabe. Zrozumiałam, że stać mnie na coś lepszego. Poczułam, że się duszę, że każdego dnia coś mnie ściska w gardle, a jest to niemoc i krzyk. Każdego dnia słyszę jak krzyczy we mnie głos, który prosi bym w końcu zebrała się na odwagę i zmieniła to, co zmienić mogę i na co mam wpływ. I przychodzą dni, gdy mi się to udaje, gdy jestem przepełniona wiarą i nadzieją.

Niestety, mam obok siebie ludzi, którzy podcinają mi nogi.
Którzy sprawiają, że znów spadam na pysk i kwiczę. Moja odwaga i moje chęci zostają zmieszane z błotem.

Dlaczego tak jest?
Dlaczego człowiekowi jest tak ciężko postawić na swoim i uwierzyć sobie samemu, że da się radę?
Dlaczego wciąż pozwalamy na to, by inni ludzie mieli tak ogromny wpływ na nasze życie?
Dlaczego pozwalamy się wykorzystywać?
Dlaczego nie walczymy o swoje i sami sobie wmawiamy, że nie mamy prawa do bycia szczęśliwymi?
Dlaczego nie spakujemy kilku prostych najważniejszych rzeczy i nie wyruszymy w dalszą drogę?
Dlaczego nie słuchamy samych siebie??!!

Kiedyś słyszałam.
Kiedyś słuchałam.
Kiedyś rozumiałam.
Kiedyś wykonywałam.
Wykonywałam ten plan, który podpowiadał mi mój własny głos w sercu.
I z tego, co jeszcze pamiętam, byłam wtedy cholernie szczęśliwa.. a ludzie dookoła mnie niezadowoleni z mojej upartości i przekorności.

Mam głęboką nadzieję, że ta odwaga i pewność siebie powróci. Spotykam na swoje szczęście ludzi, którzy mi przypominają o tym, jaka naprawdę jestem i jak wielu rzeczy potrafię dokonać. Chwała Wam za to.

I niech zakończeniem i mottem, będzie ta jedna prosta prawda..

Że czasem trzeba upaść, żeby móc powstać.
Że lepiej czasem umrzeć i pozostać z niczym, aby móc na nowo się urodzić i tak zaprojektować swoje życie, żeby być szczęśliwym.

sobota, 25 października 2014

Jesteś tym, co jesz

Tytuł, który ostatnimi czasy, można zobaczyć wszędzie- w wielu gazetach, artykułach, blogach. Temat powszechny. Modny?

Jesteś tym, co jesz.

Zatrzymaj się teraz. I zastanów się nad tym, co oznaczają te słowa. 

Powiem Ci, co oznaczały zawsze dla mnie.
Gdy widziałam gdzieś takie hasło, pierwsza moja myśl jaka się nasuwała to fakt, że to moda na zdrowie panuje w dzisiejszych czasach, że taki styl życia jest drogi i wykwintny. Myślałam sobie- tak, jak zacznę się w to zagłębiać to się dowiem, że w ogóle to nic nie powinnam jeść i że wszystko, czym się odżywiam to jakiś jeden wielki shit.
Więc nie zagłębiałam się. Uciekałam od prawdy. Wolałam nie wiedzieć, bo nie oszukujmy się- jest tak wygodniej.

Wiesz kiedy przełamałam się i zaczęłam węszyć?

Zacznijmy od tego, że pare rzeczy w moim życiu to zasługa Beaty Pawlikowskiej, którą bardzo cenię i uwielbiam za mądrość i prostotę, za wszystkie książki które wydała, a które odmieniły i nadal odmieniają moje życie. Jakieś pół roku temu kupiłam jej książkę- "W dżungli zdrowia". Zaczęłam czytać i moja irytacja rosła w siłe. Był nawet moment, że chciałam odłożyć ją na bok, ale coś mi nie pozwalało. Frustrowałam się z każdą stroną coraz bardziej, bo, cholera, ciągle utwierdzałam się w przekonaniu, że żywię się samym syfem. I przerażałam się tym, że pewnie już tak pozostanie, bo nie stać mnie by odżywiać się eko.

Ale nie to ruszyło mną od środka. Nie fakt, że jem syf.
Wiesz co na mnie wpłynęło? Co sprawiło, że dotarło? Co kazało mi węszyć dalej? I SPRÓBOWAĆ?



Beata wytłumaczyła w swojej książce jedną kwestię. Bardzo mocno podkreśliła tą rzecz.
Skupiła się na tym, że leczymy nasz osłabiony organizm lekami. A nie pożywieniem. Ze zdumieniem dotarła do mnie jedna bardzo istotna rzecz- że nasze społeczeństwo zapomniało do czego służy żywność tak naprawdę. Wszyscy jedzą po to, by było smacznie. Po to, by zaspokoić głód. Tylko po to.

Moi drodzy. Żywność jest po to, by odżywić. By wzmocnić organizm, który sam nie potrafi tego zrobić. Jesz po to, by dostarczyć sobie składników odżywczych, które mają dać Ci 
energię
siłę
radość
równowagę wewnętrzną
chęć do działania
Myślisz, że to kwestia psychiki i że jedzenie nie ma na to żadnego wpływu? Halo...?! Psychika jest ściśle związana z naszym mózgiem. A mózg.... to organ!!! I odżywiasz go tym, co wkładasz do ust!
I nie odżywisz go tymi wszystkimi cholernymi suplementami diety.. Jak słyszę reklamy tych wszystkich gówien, które mają Ci niby zapewnić lepsze samopoczucie, to szlag mnie trafia. Że nasz świat jest taki fałszywy, a my jesteśmy tak zacofani, że w to wszystko wierzymy..

Spróbowałam. I wiesz co odkryłam? Przede wszystkim to, że zdrowe odżywianie nie jest drogie. Bo to, że coś jest eko i dietetyczne i drogie, to wcale nie oznacza, że jest zdrowe. Jaka była moja ulga, gdy krok po kroczku odkrywałam różne zdumiewające rzeczy ;)

Jest jedna rzecz, która jest w tym wszystkim bardzo trudna. Lenistwo. Brak czasu. Szybkie życie. Sama niestety wciąż w ciągu dnia zjadam coś, czego nie powinnam, bo dopada mnie głód, a nie mam czasu przygotować nic zdrowego.. Ale nie poddaję się. Krok po kroku zmienię złe nawyki i odkryję nowe rozwiązania.

Ja zaczęłam od początku. Czyli od śniadania, które jest najważniejsze ;-)

A oto propozycja pysznego, zdrowego, pełnowartościowego śniadania, bogatego w magnez, który Polacy nałogowo przyjmują w kapsułkach.


Płatki owsiane na mleku z kakaem, bananami, słonecznikiem, orzechami, cynamonem i miodem. Szybko się przyrządza i gotuje samo podczas gdy Ty szykujesz się do pracy ;-)

Miłego słonecznego weekendu!